Niestety nikt z nas nie dostał pilota, którym może sterować swoim życiem. Nie możemy przycisnąć pauzy, kiedy potrzebujemy przerwy albo przewinąć życie do przodu lub tyłu. Niezależnie od tego, jak bardzo byśmy tego nie chcieli, życie toczy się każdego dnia i nie czeka na nikogo. Dlaczego zatem tak często odkładamy potrzebę zawalczenia o swoje zdrowie i sprawność? Co możemy zrobić aby tak nie było?
Nigdy nie będzie idealnego momentu
Każdy czas na włączenie aktywności do swojego życia jest dobry. I jak się okazuje każdy jest tak samo zły, bo zawsze jest coś innego do zrobienia. Szukamy tego magicznego punktu w czasie aby zacząć. Styczeń, wakacje, urodziny, imieniny, zakład itp. A jak przychodzą zmiany w życiu, to z łatwością odstawiamy aktywność na bok mówiąc, że wrócimy do niej jak tylko… skończy się nawał pracy, dzieci podrosną, remont skończymy, awans dostaniemy itp. Tylko, że nigdy nie będzie takiego momentu, w którym jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rzeczy staną się proste. Nie ma ucieczki od obowiązków dnia codziennego, spraw osobistych, rodziny i innych wyzwań. Czy te aspekty życia też zawieszacie jak robi się trochę trudniej?
Nie. Bo aby osiągać swoje cele trzeba się poruszać w obranym kierunku. Czasami wolno, czasami nieumiejętnie, czasami jak we mgle ale ciągle do przodu, niezależnie od wszystkiego. I tak jak z aktywnością fizyczną i innymi postanowieniami. To nie podejście „wszystko albo nic” przynosi nam sukces ale „zawsze coś”. Każdego dnia, choć jeden mały krok w dobrym kierunku. Podejście „wszystko albo nic” zazwyczaj kończy się na NIC.
Zmieniające się okoliczności i nowe wyzwania też nie powinny być powodem do przerwy czy zaprzestania starań o lepsze zdrowie. Tak samo jak nie przestajecie pracować, gdy pojawia się konieczność większego zaangażowania na polu osobistym czy rodzinnym. Nie przestajecie być rodzicami jak musicie bardziej zaangażować się w pracę. Tak samo nie ma powodu, aby przestawać dbać o siebie. Wiemy, że wymówki i powody zawsze się znajdą. Ha i będą na pewno ważne i w ogóle nic się nie da z nimi zrobić…. A świstak siedzi i tak zawija w te sreberka….
Nie ma czegoś takiego jak perfekcja w realnym życiu. To nie brazylijska opera mydlana. To co możemy robić, to dawać z siebie tyle, ile w danym czasie jesteśmy w stanie. Starać się jak tylko możemy w określonych okolicznościach. Czasami to będą 3-4 treningi w tygodniu i perfekcyjna „micha”, a czasami dwa wieczorne spacery po parku z psem (lub bez), trochę warzyw i owoców do każdego posiłku. Tym sposobem, cały czas będziemy robić postępy i ciągle poprawiać swoje zdrowie i sprawność, niezależnie od niesprzyjających okoliczności.
Dawanie sobie pozwolenia na przerwy, tłumacząc sobie, że następny raz już na pewno będzie ostatnim i już nic nam nie przeszkodzi, bo wszystko mamy zaplanowane, bardziej przypomina fantasy niż rzeczywistość. Życie jest nieprzewidywalne i nigdy nie ma właściwego momentu. To pewnik. Albo inaczej, zawsze jest właściwy moment, bo każdy jest tak samo dobry.
O tym, co robić i jak w praktyce rozwiązywać te codzienne dylematy już za tydzień, w kolejnym wpisie. A tymczasem…
Be patient, it’s a lifetime jurney!
0 komentarzy do "Po prostu zacznij":
Brak komentarzy